Śnieżyca (libretto: Agnieszka Osiecka)
Reżyseria: Zygmunt Konieczny, muzyka: Zygmunt Konieczny
Premiera: 26 września 1992 r.
Miejsce premiery: Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie
Opis przedstawienia:
Śnieżyca powstała na motywach dramatu Śnieg Stanisława Przybyszewskiego. Opowieść – zakończona tragicznie o dobrej i niewinnej Bronce, która zapraszając do swego domu Ewę, przyjaciółkę z dzieciństwa a teraz tajemniczą femme-fatale i nie zdaje sobie sprawy, że ta odbije jej męża – od lat wydawała się historią przebrzmiałą. Tym bardziej, że mąż głównej bohaterki jest znudzony zwykłym rodzinnym życiem, a główna bohaterka decyduje się popełnić samobójstwo. Trudno o bardziej sztampowe podejście do sprawy. Tymczasem w Śnieżycy ta młodopolska miłość, zdrada i śmierć otrzymały współczesne teksty autorstwa Agnieszki Osieckiej i współczesną muzykę Zygmunta Koniecznego. I nagle okazało się, że historia z dawnych lat może być aktualna, a czworo głównych bohaterów: Bronka, Ewa, Tadeusz i Stanisław wplątanych w psychologiczny dramat miłosny wydali się autorce nadal życiowo prawdopodobni.
„Kiedy przed ćwierćwieczem zobaczyłam po raz pierwszy Śnieg na scenie, doznałam swoistego olśnienia. Miałam wrażenie – miałam nawet pewność – że skądś znam ludzi, o których opowiada Przybyszewski. Że znam ich doskonale! Oto oni: Nie dość kochana i porzucona Bronka, demoniczna, grzeszna Ewa, uwodzicielski i płochy Tadeusz i w końcu Kazimierz – u nas Stanisław – bon vivant i cynik, w pewnej mierze bliźniak duchowy samego Przybyszewskiego. Mijały lata, a ja wciąż dźwigałam tę czwórkę ludzi w sercu, aż w końcu pojęłam, że to są składniki mojej własnej osoby. Że to ja po trosze bywałam nie dość kochaną Bronką, grzeszną Ewą, płochym Tadeuszem i wszystko wiedzącym Stanisławem. Kiedyśmy z Zygmuntem Koniecznym wspólnie zapragnęli muzycznym językiem opowiedzieć jakąś ciekawą historię, niemalże jednym tchem wymieniliśmy na wpół zapomnianą, duszną baśń o ludziach odchodzących za zasłonę śniegu. Ich poczwórna bliskość ożyła we mnie na nowo, byłam jak woda, która nagle odnalazła wzór na samą siebie – jakieś ledwo przeczute ha dwa o. Ale przyjaciele pukali się w czoło: »Po co wam ta przybyszewszczyzna« – powiadali. Zgoda, stylistyczną przybyszewszczyznę postanowiliśmy usunąć, lecz bohaterów ocalić. Trzepoty Bronki opowiedzieć naszym własnym narzeczem. Ale i z mowy gwiazd czerpaliśmy nie mało. Nasyciliśmy opowieść przeczuciem tajemniczego końca. Wpoiliśmy naszym bohaterom głębokie przekonanie, że choćby się nie wiem jak bronili, Niebieskie Sanie zawiozą ich tam, gdzie zaplanowano (…)” – pisała w programie Agnieszka Osiecka.
Jak zauważa w recenzji z premiery Agnieszka Fryz-Więcek (“Gazeta Krakowska” nr 233, 6.10.1992) „Duszne dramaty bohaterów rozgrywają się w interesującej scenografii Anny Sekuły. Przezroczysty ekran oddziela dwa wymiary miejsca akcji, utrzymane w kameralnym, secesyjnym stylu i zaludnione symbolicznym postaciami mroczne zaświaty. Tam właśnie znika w finale odtrącona samobójczyni”.
Opis muzyki:
Muzyka Zygmunta Koniecznego buduje całe przedstawienie, bo Śnieżyca to godzinny dramat pisany muzyką. Muzyką, która nie ilustruje, nie dopełnia, tylko stwarza wręcz poszczególne postaci i pokazuje relacje między nimi. Wiele w niej ekstazy, gdy towarzyszy wyśpiewującej swą krzywdę Bronce, czy siły i pewności siebie gdy na scenę wkracza Ewa. Buduje także melancholię i smutek towarzysząc Tadeuszowi, który jest bezwzględnym, cynicznym obserwatorem i komentatorem całej historii. Zygmunt Konieczny w mistrzowski sposób operuje orkiestrą smyczkową tworząc znakomite tło do emocjonalnych pieśni. Pełno tu zmieniających się rytmów, pauz. Zdarza się, że powierza fortepianowi kontrapunkt, by dialogował z orkiestrą. Ale jak zawsze u tego kompozytora słowo staje się najważniejsze, bo z niego, i z jego ekspresji, i z jego znaczenia rodzi się muzyka.
Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz
Nagranie:
Okładka programu: